28 października 2018 DaZiel 0Comment

Uważam, że w branży kreatywnej w pewnym momencie dochodzimy do ściany i aby ją pokonać, musimy zrobić krok w postaci założenia działalności gospodarczej. Co skłoniło mnie do tej decyzji i co takiego robię, że po roku nie myślę o powrocie na etat?

Kiedy decyzja o założeniu firmy?

Copywriting, dziennikarstwo, a nawet nauczycielstwo mają dwa wspólne mianowniki dla początkujących. Pierwszym jest niepewność zatrudnienia każdego miesiąca – drugim umowa o dzieło/zlecenie. Kiedy chodzi o jedną, może dwie śmieciówki – nie odczuwasz specjalnej różnicy. Jednak kolejne umowy (z których każda poniżej najniższej krajowej) sprawiają, że oddajemy kosmiczną składkę do ZUS-u, zarabiając netto niewiele. Oczywiście po rozliczeniu PIT-ów w pewien sposób pieniądze wracają, jednak co 30 dni masz wrażenie bezczelnej grabieży własnego portfela. Firma uwalnia nas, oferując w zamian klarowne reguły rozliczania ZUS-u i podatku dochodowego.

Właśnie nadmiar umów o dzieło był głównym argumentem „za”. Choć może to wydawać się zaskakujące, rozliczanie firmy jest dużo prostsze niż podpisywanie kolejnej umowy zlecenie. Drugi czynnik to klienci. Zdobywanie ich szło już całkiem nieźle, ale oferty z dopiskiem „rozliczenie na podstawie faktury” w kilku przypadkach przeważyły szalę na moją korzyść. Śmieciówki są uciążliwe nie tylko dla pracowników. Druga strona też nie chce zarzucać się biurokracją. W systemie B2B sytuacja jest jasna, a z podatkami każdy radzi sobie sam.

Wszechstronność na wagę złota

W mojej opinii humanista, bez względu na to jaki kierunek studiów skończy, ma szerokie pole manewru w kwestii wyboru życiowej drogi. Moją firmę napędza różnorodne PKD. Od samego początku, mimo że zakładałem NCC z myślą o copy, nie chciałem zamykać się w obrębie jednej specjalizacji. Postanowiłem „upchać” w zakresie usług wszystko, do czego w moim skromnym mniemaniu się nadaję. Dzięki temu fakturę wystawiam za realizację audycji radiowych, prowadzenie zajęć edukacyjnych z seniorami czy oczywiście napisany tekst. Mogę też poświęcić się pracy wydawniczej, nagrać spot albo podcast.

Lek na wypalenie

Bardzo szybko się nudzę. Dobijając wcześniej do niespełna rocznego stażu w elektromarkecie czy w banku miałem poczucie, że rutyna i powtarzalność zżerają mnie od środka. Już pod szyldem NCC nie boję się o moją kreatywność. Mam dość pisania w tym miesiącu? Ok, umawiam się na dłuższą audycję w radiu albo biorę kolejną grupę do nauczania. Żonglowanie trzema różnymi dziedzinami sprawdza się w walce z nudą. Być może niedługo wymienię jakieś element tej układanki, by pozostać świeżym niczym szczypiorek na wiosnę. Póki co układanka ma ręce i nogi, a kolejne części będę omawiał w kolejnych wpisach. Aby być na bieżąco śledź facebookowy profil Wyciosane, a dowiesz się, jak rozkręciłem biznes, skąd pozyskałem fundusze na sprzęt i gdzie szukam zleceń.

 

Jeśli nurtują was jakieś konkretne kwestie, dajcie znać w komentarzu, a ja postaram się uwzględnić odpowiedź w kolejnych częściach cyklu.